Po odwiedzinach w lipowym lasku za drogą, wiedziałam, że za niedługo będzie tam pełno kwiatów czarnego bzu. Nawet nie liczyłam ile niedocenionych krzaków tam się marnuje. Myślami juz byłam przy robieniu soku z ich owoców, nawet przez myśl mi nie przeszło, że zrobię go już z kwiatów. Syrop z mlecza uwielbiam, często stosuję na przeziębienia, choć szczerze mówiąc nigdy go nie robiłam, moja mama przywozi od babci bardzo pyszny i gęsty:)
Kwiaty czarnego bzu działają moczopędnie, napotnie, przeciwgorączkowo, wzmacniają naczynia krwionośne - wyczytałam z Wikipedii - więc mam dobre zaopatrzenie na jesienną pluchę, zrobiłam z podwójnej porcji, wyszło 2,5 litra syropu.
Kwiaty należy zbierać w słoneczny poranek, w dniu, w którym będziemy je przetwarzać.
Zbieramy kwiatostany rozwinięte, ale nie przekwitłe, uważając aby nie strzepać z nich wartościowego pyłku.
wg mojej córki z woda mineralną "smakuje prawie jak Sprite" :)
Syrop z kwiatów czarnego bzu
ok 30 baldachów czarnego bzu
1 litr wody
1 kg cukru
1 cytryna
Kwiaty delikatnie pozbywamy większości zielonych gałązek, robimy to nad naczyniem, w którym będziemy je gotować aby nie zmarnować pyłku.
Wodę z cukrem i sokiem z cytryny zagotowujemy i zalewamy nią kwiaty, odstawiamy na 2-4 dni, przynajmniej raz dziennie mieszając.
Przecedzamy przez sito, zagotowujemy i przelewamy do wyparzonych butelek, możemy dodatkowo zapasteryzować wsadzając do piekarnika na 30 minut w temperaturze 150 stopni.
Cudne zdjęcia... Już na pierwszym poczułam klimat ogrodu mojej mamy, gdzie rośnie czarny bez... Niestety nie mogę się tam teraz przenieść i w tym roku kolejny raz pozostanę bez bzu i bez soku...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie życząc dalszych wspaniałości!
Ewelajna, ogród mamy musi byc cudowny ;)
OdpowiedzUsuńNa szczęście syropu możemy robić nie tylko z bzu :)
pozdrawiam i dziękuję za miłą wizytę !
No proszę jak pięknie bzowo u Ciebie! Uwielbiam syrop z bzu, jestem od niego uzależniona i też jest dziś u mnie na blogu:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
To mój pierwszy eksperyment z kwiatami, ale pewnie szybko się uzależnię. mam ochote na dżem truskawkowy z kwiatami bzu i syrop miętowy, bo mięty mam od groma :))
OdpowiedzUsuńZdjęcia śliczne! Takie letnie!
OdpowiedzUsuń"Po odwiedzinach w lipowym lasku..." a z kwiatów lipy coś będziesz robić? Pamiętam, że moja babcia suszyła.
Dziękuję Anita :)
OdpowiedzUsuńmam zamiar lipy tez ogołocić, zrobię tez taki syrop, tylko z dodatkiem brązowego cukru, a trochę zasuszę, będzie na herbatki, chciałam tez zrobić nalewkę, mam zalegający spirytus ;)
zobaczymy ile czasu mi starczy :)) pozdrowienia :*
no to dużo wolnego czasu życzę :)
OdpowiedzUsuńAjaja ale ja mam zaległości!
OdpowiedzUsuń