Cudowny słodki zapach i bzyczenie tysięcy pszczół jest przyjemne
Troszkę mniej przyjemnie jest zostawić auto pod lipami w ich okresie kwitnienia
lub burzyć wiecznie zakładane pod dachem gniazda os.
Ni mniej ni więcej, mieszkanie przy starym lipowym lasku zobowiązuje do zrobienia przynajmniej jednej rzeczy z lipy :)
chciałam zrobić nalewkę i syrop a część kwiatów zasuszyć
zaczęłam zbierać dopiero przedwczoraj, uff pół godziny zbierania to jeden koszyk, a po oderwaniu samych kwiatów wyszło więcej niż pół słoika dwulitrowego
od wczoraj ulewa
więcej pewnie nie zdażę zebrać, bo na niektórych drzewach sa już owoce
a większość kwiatów zaczyna przekwitać
decyzja była szybka
nalewka na zimowy wieczór :)
zalane spirytusem kwiaty zaczynaja swoje 2-tygodniowe leżakowanie
obiecuje wstawiac tu zdjęcia kolejnych etapów
Lipówka (likier)
zrobiłam z połowy porcji, bo nie miałąm wiecej spirytusu
5garści świeżych kwiatów lipy (bez szypułek)
1 l spirytusu
1 kg cukru
0,5 laski wanilii ewentualnie 1 opakowanie cukru waniliowego (polecam jednak laskę wanilii )
do niewielkiego gąsiorka lub słoja wrzucić kwiat lipy i zalać spirytusem rozcieńczonym 2 szklankami wody źródlanej.
Szczelnie zamknąć i odstawić na 2 tygodnie od czasu do czasu potrząsając gąsiorkiem a następnie przefiltrować przez gazę lub bibułę .
Zagotować syrop z 1 kg cukru ,wanilii i 2 szklanek wody .Do gorącego syropu wlać przefiltrowaną nalewkę,wymieszać rozlać do butelek i szczelnie zamknąć .
Do picia nadaje sie późną jesienią
lesny ludek gratis :)
2 tygodnie później jest gotowa nalewka, niestety chowam ją do barku do przynajmniej września :)
wyszło mi 1,33 litra do jednej butelki eksperymentalnie wrzuciłam laskę wanilii pozostałą z gotowania syropu
ciekawe jaki będzie efekt
edit
jest połowa września, jednej butelki już nie ma !
nalewka jest pyszna, słodka, aksamitna w smaku i fantastycznie rozgrzewa
może to efekt placebo, ale po dwóch kieliszkach nawet katar zniknął :D
w takim razie do zobaczenia we wrześniu :D
OdpowiedzUsuń:D zapraszam
OdpowiedzUsuń